Zaraz po koronacji Jana III w różnych instytucjach urzędowych porozwieszano portrety królewskie. Na jednym z nich nieznany sprawca domalował litery K.I.E.P ( słowo kiep było wtedy niezwykle obraźliwe – J.A.M.). Król był wściekły, nakazał odnaleźć tego co go tak obrażał. Po krótkim śledztwie znaleziono sprawcę, jednak przyznając się do czynu dość osobliwie tłumaczył jego znaczenie. Stwierdził, że K.I.E.P to tylko skrót od wierszyka:
[K]ról [J]an
[E]uropy [P]an
Cała sprawa uszła sprawcy na sucho.
Królewski błazen
Miał też ponoć król swojego błazna nazwiskiem Winnicki. Znany był z ciętej riposty, tym bardziej zaś był dokuczliwy, że miał całkowite pobłażanie u swego monarchy. Kiedy na dwór królewski przybył magnat kresowy i napotkawszy błazna spytał:
- Kto waszeć?
- Krawiec nadworny – powiada mu trefniś.
- Jak to, więc ty robisz szaty królowi jegomości?
- Nie ! – odpowiedział – Ja umiem tylko łatkę przypiąć gdzie dziurawo, a nie królewskim ichmościom umiem kurtkę skroić.
- Co ty, drwisz, widzę – rzecze pan rozgniewany
- Bez urazy, miłościwy panie – odpowiada błazen – ale muszę go poznać z obyczajem tutejszym. Na tym dworze dwóch tylko jest ludzi, którym wszystko wolno: król i błazem, ale królowi tylko wolno się gniewać, a tylko błaznowi wolno się zbłaźnić, a że nikt z sobą prawa nie nosi, ale do prawa przychodzi, więc tutaj nie służą nikomu prawa królewskie; co do mnie wszakże, zawsze gotów jestem odstąpić praw moich.
- I mnie nie było się domyśleć, że to błazen – powiada magnat do swego towarzysza miarkując swój gniew.
- Zapewne, grzech wielki – rzekł trefniś – jam był domyślniejszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz